Ślub i wesele czyli zastaw się  i postaw się

Forum i baza adresowa: foto-wideofilmowanie, suknie ślubne, obrączki, sale weselne

Ogłoszenie

Zapraszamy do korzystania z naszego forum

#1 2010-08-13 17:35:59

Polak

Member

Punktów :   

Pan premier nie planuje udziału w pracach zespołu Macierewicza

Parlamentarny zespół ds. katastrofy smoleńskiej chce spotkać się w najbliższym czasie m.in. z premierem Donaldem Tuskiem, szefem MON Bogdanem Klichem i prokuratorem generalnym Andrzejem Seremetem - poinformował na piątkowej konferencji prasowej Anna Sikora (PiS). Rzecznik rządu Paweł Graś zapowiedział, że ani premier, ani żaden minister nie zamierzają brać udziału w pracach zespołu.


Pan premier i ministrowie jego rządu są do dyspozycji organów i instytucji badających katastrofę smoleńską na czele z prokuraturą. Jednak ani pan premier, ani inni przedstawiciele administracji rządowej nie planują udziału w pracach zespołu posła Macierewicza - podkreślił Paweł Graś pytany o zaproszenie



Andrzej Seremet powiedział dziennikarzom kilka dni temu, że jeśli zostanie zaproszony na spotkanie z zespołem, to je rozważy, ale "nie jest pewien, czy znajdzie podstawy prawne do uwzględnienia takiej prośby".

- Prezydium zespołu postanawia zaprosić na wysłuchanie przed zespołem parlamentarnym prezesa Rady Ministrów Donalda Tuska, szefa Kancelarii Premiera Tomasza Arabskiego, ministra obrony narodowej Bogdana Klicha, minister zdrowia Ewę Kopacz, ministra spraw zagranicznych Radosława Sikorskiego, sekretarza stanu w KPRM Jacka Cichockiego - mówiła Sikora, która jest członkiem zespołu ds. katastrofy smoleńskiej.

Ponadto zespół chciałby także wysłuchać: szefa Kancelarii Prezydenta Jacka Michałowskiego, szefa BBN Stanisława Kozieja, byłego wiceszefa BBN Witolda Waszczykowskiego, współpracowników prezydenta Lecha Kaczyńskiego: Jacka Sasina, Andrzeja Dudę, Macieja Łopińskiego, przewodniczącego Państwowej Komisji Badania Wypadków Lotniczych Edmunda Klicha; szefa ochrony rządu gen. Mariana Janickiego, byłego szefa 36. specjalnego Pułku Lotnictwa płk. Ryszarda Raczyńskiego, szefa ABW Krzysztofa Bondaryka, szefa SKW Krzysztofa Noska, rzecznika MSZ Piotra Paszkowskiego oraz prokuratora generalnego Andrzeja Seremeta.

Szef zespołu Antoni Macierewicz poinformował, że ma już wstępną odpowiedź od niektórych osób. Nie chciał jednak mówić o kogo chodzi. "Z kilkoma z tych osób już ustalamy terminy" - dodał. Według niego pierwsze spotkanie odbędzie się najprawdopodobniej jeszcze przed 20 sierpnia.

Poseł podkreślił, że zespół nie będzie przerywał działalności podczas wakacji parlamentarnych. Całkowite zakończenie pracy zespołu - jak mówił - będzie zależało od rozwoju wypadków i tego, kiedy jego członkowie uzyskają "wiążące odpowiedzi na najważniejsze pytania".

- Jedynym ograniczeniem w tym kształcie zespołu jest kadencja Sejmu i wiedza jaką uzyskamy. Nie ma innych ograniczeń - podkreślił.

Macierewicz nawiązał także do dokumentu: instrukcja eksploatacji technicznej samolotu Tu-154M, który - jak mówił - zespół otrzymał niedawno zarówno w języku polskim, jak i rosyjskim. - Ta dokumentacja jest szczególnie ważna dla rozstrzygnięcia wiarygodności przedstawianych dotychczas wersji powodu wypadku, polegającej na tym, że obłamało się skrzydło po uderzeniu w 40-centymetrowej grubości brzozę - powiedział. Dodał, że zespół będzie starał się to zweryfikować.

Offline

 

#2 2010-08-13 17:37:06

Polak

Member

Punktów :   

Re: Pan premier nie planuje udziału w pracach zespołu Macierewicza

Widać czegoś się boją... skoro nie planują wziąć udziału w spotkaniu...

Offline

 

#3 2010-08-13 17:38:26

Polak

Member

Punktów :   

Re: Pan premier nie planuje udziału w pracach zespołu Macierewicza

Donald Franciszek Tusk ur. 22 kwietnia 1957 w Gdańsku.
Jeden z założycieli Kongresu Liberalno Demokratycznego. Po upadku rządu Suchockiej kiedy KLD nie przekroczył 5% poparcia i nie wszedł do Sejmu przeszedł do Unii Wolności.

Na początku 2001 odszedł z UW po przegranej rywalizacji o stanowisko przewodniczącego UW z Bronisławem Geremkiem. W styczniu 2001 wspólnie z Maciejem Płażyńskim i Andrzejem Olechowskim zakładają PO. W 2003 po odejściu Macieja Płażyńskiego zostaje przewodniczącym PO.

Po przegranych w 2005 wyborach parlamentarnych przez PO nawołuje Polaków do obywatelskiego nieposłuszeństwa wobec Polskiego Rządu.

W 2007 po wygranych wyborach tworzy rząd w obronie którego używa środków chemicznych przeciw Polskim Stoczniowcom zamiast z nimi rozmawiać. Jeden z uczestników "nocnej zmiany" która przerwała zapoczątkowany w 1992  przez premiera Jana Olszewskiego proces dekomunizacji naszego kraju (uczestnicy "nocnej zmiany": Wałęsa, Pawlak, Tusk, Wachowski, Moczulski, Mazowiecki, Geremek, Niesiołowski, Bugaj).

ps.Włodzimierz Lenin też urodził się 22 kwietnia

Offline

 

#4 2010-08-13 17:40:06

Polak

Member

Punktów :   

Re: Pan premier nie planuje udziału w pracach zespołu Macierewicza

Lepiej współpracować z Rosją która prosi o pomoc?,
skandal!

Offline

 

#5 2010-08-13 17:41:27

Polak

Member

Punktów :   

Re: Pan premier nie planuje udziału w pracach zespołu Macierewicza

dla mnie to obydwa przypadki sa trafne,,,a mało tego powiedzieć nalezy,że sa współwinni tej tragedii,i boja sie odpowiedzialności.....nie rządzi sie jednak i na szczęście wiecznie,,,,,przyjdzie czas naszczera spowiedz!!!. i to trzyma mnie przy życiu!


Dlaczego ten samolot gdy leciał Tusk był dobry,a gdy leciał prezyd.Kaczyński to
się skrzydło urwało ?

Offline

 

#6 2013-03-21 13:56:56

Bond

Member

Punktów :   

Re: Pan premier nie planuje udziału w pracach zespołu Macierewicza

Przygotowania do wizyty prezydenta Lecha Kaczyńskiego w Katyniu, a także do spotkania w tym samym miejscu premierów Donalda Tuska i Władimira Putina, trwały kilka miesięcy.

Prowadzona przez polski rząd i rosyjską ambasadę gra dyplomatyczna, której świadkowie ponieśli w większości śmierć w katastrofie smoleńskiej, obliczona była wyraźnie na rozdzielenie obu wizyt i obniżenie rangi delegacji prezydenta. Niestety, wszystko wskazuje na to, że kluczowe uzgodnienia zapadały w rozmowach nieformalnych – niewielkie są więc szanse, że kiedykolwiek poznamy ich treść.

Pod batutą ambasadora Grinina

Według rzecznika polskiego rządu Pawła Grasia o wspólnych polsko-rosyjskich uroczystościach katyńskich po raz pierwszy mówiono na wysokim szczeblu już 1 września 2009 r. w Sopocie. Donald Tusk i Władimir Putin niespodziewanie udali się wówczas na półgodzinną rozmowę w cztery oczy na słynne sopockie molo (choć oficjalny plan przewidywał spotkanie w hotelu Sheraton).

Do sprawy uroczystości wrócono 6 grudnia 2009 r., gdy radca Ambasady Federacji Rosyjskiej w Warszawie Dmitrij Polianski poinformował, że w kwietniu 2010 r. w Kaliningradzie planowane jest spotkanie premierów Rosji i Polski. Żadnych szczegółów jednak nie podano. Z nieoficjalnych informacji wynikało tylko, że Tusk i Putin udadzą się być może z Kaliningradu do Katynia.
Taką możliwość zakładano, bo równolegle pod koniec 2009 r. ruszyły przygotowania do corocznych uroczystości ku czci Polaków zamordowanych w Katyniu. Organizatorem obchodów była Rada Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa pod kierownictwem Andrzeja Przewoźnika, który zginął potem w katastrofie pod Smoleńskiem.

W uroczystościach 70. rocznicy ludobójstwa w Katyniu chciał oczywiście wziąć udział prezydent Lech Kaczyński. 27 stycznia 2010 r. podsekretarz stanu w Kancelarii Prezydenta Mariusz Handzlik (również zginął w Smoleńsku) rozesłał pismo z informacją, że w kwietniu Lech Kaczyński planuje w Katyniu oddać hołd pomordowanym polskim oficerom. Dokument trafił do MSZ, Rady Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa (ROPWiM), Ambasady RP w Moskwie i Adama Rotfelda (współprzewodniczącego Polsko-Rosyjskiej Grupy ds. Trudnych). Odpowiedzi Kancelaria Prezydenta się nie doczekała. W tym samym dniu Handzlik powiadomił listownie ambasadora Rosji w Polsce Władimira Grinina, że „Lech Kaczyński chciałby wspólnie z Prezydentem Federacji Rosyjskiej Dmitrijem Miedwiediewem pochylić się nad grobami polskich i rosyjskich ofiar, które spoczywają w Lesie Katyńskim”.

Dwa dni później Handzlik zwrócił się do sekretarza generalnego ROPWiM Andrzeja Przewoźnika z prośbą o przekazanie prezydentowi informacji na temat aktualnego stanu przygotowań do obchodów rocznicowych. Było już więc pewne, że Lech Kaczyński uda się na obchody – nie wiadomo było tylko, kiedy dokładnie one się odbędą.

W tym momencie uaktywniła się strona rosyjska. 3 lutego 2010 r. portal Onet.pl informował za rosyjską agencją Interfax: „Premier Federacji Rosyjskiej Władimir Putin zaprosił prezesa Rady Ministrów Donalda Tuska do wspólnego uczczenia pamięci ofiar Katynia. Uroczystości odbędą się w pierwszej połowie kwietnia 2010 r. – podała kancelaria Tuska w komunikacie. [...] Zaproszenie zostało przekazane w czasie rozmowy telefonicznej, do której doszło z inicjatywy strony rosyjskiej” .

Z drugiej strony Rosjanie – albo chcąc ośmieszyć Lecha Kaczyńskiego, albo wymusić na nim deklarację przylotu do Katynia w konkretnym terminie (lub jedno i drugie) – do 21 lutego udawali, że nic nie wiedzą o planach przylotu do Rosji Prezydenta RP. Władimir Grinin, ambasador rosyjski w Polsce, 20 lutego powiedział dziennikarzom wprost, że nie dostał pisma Mariusza Handzlika w tej sprawie. Dopiero gdy urzędnik Kancelarii Prezydenta zadeklarował, że dysponuje potwierdzeniem odbioru dokumentu przez rosyjską ambasadę w Warszawie, Rosjanie przyznali się do otrzymania listu. „Zadziwiające jest, że ambasador Grinin tymi swoimi słowami włącza się w sprawy wewnętrzne w Polsce. A to nie należy do jego obowiązków” – komentował w Radiu Zet podirytowany Aleksander Szczygło, ówczesny szef Biura Bezpieczeństwa Narodowego. „To u nas, w kancelarii, spowodowało dużą nerwowość, bo o ile byliśmy przyzwyczajeni do tego, że jesteśmy poddawani atakowi ze strony mediów czy polityków Platformy Obywatelskiej, o tyle włączenie się ambasady rosyjskiej w ten spór było już czymś całkowicie niesłychanym” – opowiadał w filmie „Mgła” (reż. Maria Dłużewska, Joanna Lichocka) zastępca szefa kancelarii Lecha Kaczyńskiego, Jacek Sasin.

Nie ma cienia wątpliwości, że Grinin wykonywał rozkazy bezpośrednio otrzymane od Władimira Putina. Obaj znają się jeszcze z drugiej połowy lat 80. Gdy Putin był agentem KGB we wschodnioniemieckim Dreźnie, Grinin stał na czele sowieckiej ambasady w NRD. Wcześniej (1973–1980) Władimir Grinin był ambasadorem ZSRR w Republice Federalnej Niemiec. Ambasadą rosyjską w Polsce kierował od 2006 r. do lipca 2010 r. Obecnie pełni prestiżową funkcję ambasadora Rosji w Niemczech.

Jak ustalono datę 10 kwietnia

Data 10 kwietnia padła po raz pierwszy w oficjalnej korespondencji 23 lutego 2010 r., w piśmie Andrzeja Kremera, wiceministra spraw zagranicznych, do szefa Kancelarii Prezydenta, Władysława Stasiaka. „Rada Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa organizuje w dniu 10 kwietnia 2010 r. wyjazd oficjalnej delegacji polskiej na coroczne uroczystości w Katyniu z okazji przypadającej w tym roku 70. rocznicy zbrodni katyńskiej. Do udziału zaproszeni są przedstawiciele środowisk rodzin katyńskich, duchowieństwa, Wojska Polskiego oraz innych grup społecznych i instytucji. Mając powyższe na uwadze, zwracam się do Pana Ministra z uprzejmą prośbą o ostateczne potwierdzenie gotowości Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej do uczestniczenia w tych uroczystościach i przewodniczenia delegacji polskiej. Ze względu na konieczność pilnego podjęcia szeregu przedsięwzięć logistycznych niezbędnych dla sprawnego zorganizowania wyjazdu delegacji, uprzejmie proszę Pana Ministra o niezwłoczne udzielenie odpowiedzi” – czytamy w dokumencie.

Oprócz Władysława Stasiaka list otrzymali wiceminister kultury Tomasz Merta, sekretarz generalny ROPWiM Andrzej Przewoźnik i szef kancelarii premiera Tomasz Arabski. Wszystkie wymienione tu osoby (także Andrzej Kremer) zginęły pod Smoleńskiem – wszystkie, oprócz Tomasza Arabskiego. Pismo z MSZ, powstałe prawdopodobnie na życzenie Radosława Sikorskiego, to wyraźna próba wymuszenia na Lechu Kaczyńskim oficjalnej deklaracji wylotu do Rosji 10 kwietnia.

Prezydent wstrzymywał się jednak z ostatecznym potwierdzeniem tej daty. 2 marca 2010 r. ówczesny Marszałek Sejmu Bronisław Komorowski wysłał więc do Kancelarii Prezydenta pismo z prośbą o umożliwienie posłom skorzystania z wolnych miejsc w samolocie. Nie wiadomo oczywiście, czy zamiarem marszałka było oficjalne potwierdzenie przez Lecha Kaczyńskiego konkretnej daty wylotu, ale w piśmie datowanym na 5 marca 2010 r. taką deklarację otrzymał. „Z upoważnienia Pana Prezydenta RP pragnę poinformować, że na uroczystości 70. rocznicy zbrodni katyńskiej w dniu 10 kwietnia 2010 r. w Katyniu Kancelaria Prezydenta RP organizuje przelot samolotu specjalnego” – czytamy w dokumencie podpisanym przez prezydenckiego urzędnika.

Wcześniej, 3 marca, dyrektor Zespołu Obsługi Organizacyjnej w Kancelarii Prezydenta Janusz Strużyna powiadomił Tomasza Arabskiego o „konieczności zabezpieczenia przelotów samolotem specjalnym Tu-154M” na trasach Warszawa–Smoleńsk i Smoleńsk–Warszawa. W dokumencie padła data 10 kwietnia 2010 r. i dokładne godziny wylotów.

W tym samym dniu polskie media podały, że uroczystości w Katyniu będą podzielone na dwie części: 7 kwietnia premier Tusk zobaczy się premierem Putinem, a 10 kwietnia hołd pomordowanym Polakom odda Lech Kaczyński.

Arabski sam na sam z Rosjanami

Donald Tusk od dłuższego czasu doskonale wiedział, że spotka się w Katyniu z Władimirem Putinem nie 10, a 7 kwietnia. Jak wynika z ujawnionych przez „Wprost” zeznań Agnieszki Wielowieyskiej, dyrektora Departamentu Spraw Zagranicznych kancelarii premiera – decyzja o podziale uroczystości zapadła już bowiem najwyżej kilka dni po rozmowie telefonicznej Tuska i Putina (która odbyła się 3 lutego 2010 r.). Jak już wspominaliśmy – prezydent Lech Kaczyński, formalnie pierwsza osoba w państwie, dowiedział się o tym dopiero na początku marca 2010 r.

Oficjalnym powodem rozdzielenia obchodów miały być plany Władimira Putina niepozwalające mu przybyć do Katynia 10 kwietnia 2010 r. „Ustalono, że 10 kwietnia 2010 r. pozostaje nadal aktualny jako termin obchodów centralnych, zaś 7 kwietnia będzie obejmował wizytę premiera Donalda Tuska z jej osobnym programem. W sumie w lutym 2010 r. organizacja tych dwóch wizyt niejako rozdzieliła się” – zeznała w prokuraturze Wielowieyska .

Główną rolę w przygotowaniu obu wyjazdów odegrało najbliższe otoczenie premiera Tuska. Tomasz Arabski, szef jego kancelarii, nie tylko na bieżąco miał wgląd do korespondencji między Kancelarią Prezydenta a MSZ, lecz prowadził także nieoficjalne lub półoficjalne rozmowy z Rosjanami. Najpierw – co opisaliśmy w „Gazecie Polskiej”, powołując się na naszych informatorów – spotkał się z przedstawicielami władz rosyjskich pod koniec stycznia 2010 r. . Notatkę z tego wyjazdu miała sporządzić Służba Kontrwywiadu Wojskowego. Potem, 17 marca, Arabski odbył jeszcze bardziej chyba zagadkowe spotkanie w jednej z moskiewskich restauracji. Jak zeznał w prokuraturze towarzyszący mu funkcjonariusz BOR – szef kancelarii premiera rozmawiał z Rosjanami dwie godziny. Nietypowe miejsce spotkania jednoznacznie wskazuje, że rozmowy te nie miały charakteru oficjalnego.

Ponadto – jak ustaliliśmy – na spotkaniu w restauracji nie było nikogo z resortu spraw zagranicznych ani z Ambasady RP w Moskwie (MSZ oficjalnie potwierdziło nasze informacje). To bardzo dziwna sytuacja, biorąc pod uwagę, że Arabski miał tam omawiać sprawy organizacji wizyt 7 i 10 kwietnia w Katyniu. Dlaczego tak ważne kwestie szef kancelarii premiera postanowił podjąć indywidualnie czy też – mówiąc dobitniej – bez świadków? I kolejne pytanie: z kim spotkał się wysłannik Tuska?

Jak ujawniła w „Gazecie Polskiej” Anita Gargas, 17 marca 2010 r., o godz. 17, Arabski widział się z ministrem Jurijem Uszakowem – zastępcą szefa kancelarii Władimira Putina ds. zagranicznych, jednym z najbardziej zaufanych ludzi rosyjskiego premiera. Nie wiadomo jednak, czy do rozmowy doszło właśnie w moskiewskiej restauracji, czy wcześniej lub później w jakimś innym miejscu .
Pewne natomiast jest, że wyjazd Arabskiego do Moskwy uniemożliwił wizytę w Rosji Mariuszowi Handzlikowi z Kancelarii Prezydenta. Handzlik chciał sprawdzić, czy Rosjanie i urzędnicy polskiej ambasady są przygotowani na przyjęcie prezydenckiej delegacji. 16 marca wystosował więc pismo do MSZ, prosząc o pomoc w przeprowadzeniu wizyty. Tego samego dnia Ambasada RP w Moskwie, a dokładnie jej szef Jerzy Bahr, wysłał w trybie pilnym odpowiedź. „Uprzejmie informuję, że – jak właśnie mnie powiadomiono – w związku z aktualnymi przygotowaniami kwietniowych uroczystości katyńskich (delegacja z ministrem T. Arabskim oraz A. Kremerem 17–18 bm.) [...] nie jest możliwe zrealizowanie planowanych przez Pana Ministra spotkań w dniu 19 bm.” – czytamy w piśmie do Mariusza Handzlika.

„Wizyta Arabskiego zablokowała możliwość rozpoznania przez Kancelarię Prezydenta tego, co się naprawdę dzieje w związku z przygotowaniami do uroczystości w Katyniu. A pamiętajmy, że kancelaria Lecha Kaczyńskiego była od początku marca bardzo zaniepokojona nieoficjalnymi informacjami, jakie do niej docierały, m.in. o stanie lotniska w Smoleńsku” – mówił „Gazecie Polskiej” w grudniu 2010 r. Antoni Macierewicz.

Niskie loty „Araba”

Tomasz Arabski należy do najbardziej zaufanych osób premiera i do najważniejszych jego doradców. Szef PO prywatnie mówi o nim „Arab”.

Z dokumentów rządowych jednoznacznie wynika, że to właśnie Arabski był koordynatorem lotu rządowego samolotu Tu-154M do Smoleńska 10 kwietnia 2010 r.

„Przewóz osób uprawnionych do korzystania z wojskowego specjalnego transportu lotniczego wykonują w ramach służby publicznej statki powietrzne jednostki wojskowej wyznaczonej przez Dowódcę Sił Powietrznych. […]. Koordynatorem realizacji Porozumienia jest Szef Kancelarii Prezesa Rady Ministrów” – czytamy w dokumencie pt. „Porozumienie w sprawie wojskowego specjalnego transportu lotniczego”, podpisanym 18 lipca 2005 r.

Dalsza część porozumienia mówi, że to koordynator, czyli szef kancelarii premiera, sporządza zamówienie na wykorzystanie samolotu wojskowego, które przekazuje dowódcy Sił Powietrznych, dowódcy jednostki wojskowej wykonującej transport oraz szefowi Biura Ochrony Rządu.

Do instytucji korzystających z wojskowego transportu lotniczego, o których jest mowa we wspomnianym porozumieniu, należało zapewnienie we własnym zakresie wyposażenia pokładowego oraz wyżywienia – za wszystkie inne czynności był odpowiedzialny koordynator minister Tomasz Arabski.

Trzeba zaznaczyć, że Arabski odegrał główną rolę także w organizowaniu lotów Lecha Kaczyńskiego i Donalda Tuska do Brukseli jesienią 2008 r. To właśnie wtedy doszło do gorszącego spektaklu medialnego, czyli publicznej odmowy udostępnienia rządowego samolotu Prezydentowi RP.

Przypomnijmy: 11 października 2008 r. minister Bogdan Klich ogłosił, że z powodu choroby pilota do Brukseli polecieć będzie mógł rządowym Tu-154 tylko premier.

Ponieważ gazety szybko zaczęły pisać o „przedszkolnym sporze o samolot”, dwa dni później doszło do spotkania prezydenta z premierem, na którym miano wypracować rozsądny konsensus: Tu-154 zabierze do Brukseli Donalda Tuska, a następnie wróci do Warszawy po Lecha Kaczyńskiego. Porozumienie trwało jednak bardzo krótko, bo już wieczorem 14 października Tomasz Arabski stwierdził, że rządowy samolot nie zostanie udostępniony prezydentowi. Arabski zdementował też informację, jakoby premier zgodził się wcześniej użyczyć Tu-154 Kaczyńskiemu. Zdaniem szefa kancelarii Tuska – „wniosek prezydenta o samolot dotyczył celów prywatnych”, a Tu-154 nie mógł wrócić po Lecha Kaczyńskiego, gdyż był potrzebny przebywającemu na szczycie UE premierowi.
Arabski najwyraźniej nie ustalił jednak właściwej wersji ze swoim przełożonym. Donald Tusk bowiem, zapytany przez dziennikarzy, czy faktycznie będzie potrzebował bezczynnie stojącego w Brukseli samolotu, odparł: „Powiem brutalnie – nie potrzebuję pana prezydenta, na tym polega problem” .

„Orsom” – bardzo doświadczony dyplomata

14 lutego 2010 r. do pracy w Ministerstwie Spraw Zagranicznych przywrócono Tomasza Turowskiego (ur. 1948) – dyplomatę, byłego ambasadora Polski na Kubie, wcześniej pracującego m.in. w Ambasadzie RP w Moskwie. Już następnego dnia Turowski znalazł się w Moskwie, zajmując stanowisko kierownika Wydziału Politycznego ambasady. „Decyzję o powierzeniu mu tej funkcji kierownictwo MSZ podjęło, kierując się jego bogatym doświadczeniem dyplomatycznym, w tym pobytem w latach 90. na placówce w Moskwie właśnie. [...] pan Turowski otrzymał od ówczesnego ambasadora zadanie udziału w przygotowaniu wizyt w Katyniu zarówno premiera Donalda Tuska 7 kwietnia 2010 r., jak i prezydenta Lecha Kaczyńskiego 10 kwietnia 2010 r.” – napisał rzecznik prasowy MSZ w odpowiedzi na pytania autorów programu telewizyjnego „Warto rozmawiać”.

„Bogate doświadczenie dyplomatyczne” Turowskiego sięga czasów PRL. Jak ujawniła „Rzeczpospolita” – człowiek odpowiedzialny za wizytę w Rosji prezydenta i premiera był w komunistycznej Polsce agentem najbardziej elitarnej komórki wywiadu: Wydziału XIV w Departamencie I. Struktura ta zrzeszała głównie „nielegałów”, a więc agentów działających na terenie obcych państw bez oficjalnej funkcji dyplomatycznej, często pod zmienionym nazwiskiem. Dostęp do danych tej agentury miały służby sowieckie.

Turowski w 1975 r., będąc już oficerem wywiadu, zgłosił się do rzymskiego zakonu jezuitów. Szybko nawiązał kontakt z wpływowymi osobami związanymi z Kurią Rzymską, a po wstąpieniu na tron Piotrowy Karola Wojtyły wtopił się w jego najbliższe otoczenie (miał m.in. być w dobrych stosunkach z szefem papieskiej ochrony). Meldunki sygnował pseudonimem „Orsom”. Z tzw. katalogów jezuickich wynika, że w czasie zamachu na Ojca Świętego Turowski przebywał w Rzymie; niestety, jego meldunki z tego okresu zniknęły .

„Orsom” służył komunistom aż do upadku systemu totalitarnego. Do „dyplomacji” wrócił w 1993 r. – najpierw pracował w Departamencie MSZ ds. Wschodniej Europy, potem – od 1996 r. – był radcą i ministrem pełnomocnym w Ambasadzie RP w Moskwie. W międzyczasie zdążył wzbudzić podejrzenia polskiego kontrwywiadu. Jak napisał „Nasz Dziennik”, Turowski „był w latach 90. rozpracowywany przez Urząd Ochrony Państwa. UOP sprawdzał jego kontakty z oficerem rosyjskiego wywiadu Grigorijem Jakimiszynem” .

Osoba o tak bujnej przeszłości nie mogła nie przydać się polskiemu MSZ przy organizacji wizyt premiera i prezydenta w Smoleńsku. Już tydzień po objęciu przez Turowskiego stanowiska kierownika Wydziału Politycznego ambasady resort pod kierownictwem Radosława Sikorskiego skierował do Kancelarii Prezydenta pismo nakłaniające Lecha Kaczyńskiego, by zadeklarował, że uda się do Katynia akurat 10 kwietnia. Niedługo, po publicznym potwierdzeniu tej daty przez prezydenta, minister Tomasz Arabski ujawnił, że Tusk i Putin spotkają się w Katyniu 7 kwietnia – co było równoznaczne z rozdzieleniem obchodów.

Gdy samolot z Prezydentem RP i 95 innymi osobami rozbijał się pod Smoleńskiem, Tomasz Turowski stał na płycie lotniska Siewiernyj. Nie wiadomo, co robił zaraz po tragedii. Sławomir Wiśniewski, montażysta TVP, który z własną prywatną kamerą przybył na miejsce katastrofy kilka minut po rozbiciu się samolotu, zeznał w prokuraturze wojskowej: „Gdy funkcjonariusze [FSB – przyp. aut.] próbowali mi wyrwać torbę z kamerą, którą schowałem do środka, w grupie rosyjskich funkcjonariuszy był przynajmniej jeden Polak. Ci, co mnie zatrzymali, zapytali się, czy mnie zna. On odpowiedział po polsku, ja nie znam tego człowieka, a następnie po rosyjsku powiedział, żeby mnie aresztować i zniszczyć sprzęt. Ja kojarzę z twarzy tego człowieka, wydaje mi się, że jest to jakiś pracownik ambasady albo konsulatu polskiego. Rozpoznałbym go, był wysoki, szczupły, krótko obcięty szatyn, w długim, beżowym płaszczu. Miał na pewno więcej niż 50 lat. Jestem przekonany, że był to Polak, mówił po polsku bez akcentu, twardo, bez zmiękczenia”. Czy chodziło o Turowskiego? Wiśniewski przez 10 miesięcy nie chciał dać jednoznacznej odpowiedzi. Wreszcie, pod koniec lutego 2011 r., w rozmowie z „Naszym Dziennikiem” stwierdził, że osobą, która chciała zniszczyć jego sprzęt, był prawdopodobnie Grzegorz Cyganowski – II sekretarz ds. politycznych Ambasady RP w Moskwie. Szkopuł w tym, że Cyganowski jest znacznie młodszy i z pewnością nie wygląda na więcej niż 50 lat.

W aktach prokuratury znajduje się też ciekawe zeznanie Dariusza Górczyńskiego, naczelnika Wydziału Federacji Rosyjskiej w Departamencie Wschodnim MSZ: „Ambasador Turowski około godz. 12 przekazał mi, że otrzymał informację od funkcjonariusza FSO, że trzy osoby przeżyły i w ciężkim stanie zostały przewiezione do szpitala”. Plotka lub prawdziwa informacja o trzech rannych pasażerach (bądź trzech odjeżdżających z miejsca katastrofy na sygnale karetkach) przewijała się w kilku innych relacjach świadków, m.in. jednego z oficerów BOR.

Już po katastrofie Turowski miał nie reagować na prośby o umożliwienie wylotu ze Smoleńska Jaka-40 z Jackiem Sasinem, który chciał jak najszybciej dostać się do Warszawy. W wyniku spóźnionego przybycia Sasina – najwyższego rangą żyjącego urzędnika Kancelarii Prezydenta – Bronisław Komorowski sprawnie przejął władzę w ośrodku prezydenckim, uzyskując m.in. dostęp do osławionego aneksu do raportu z likwidacji WSI. W dokumencie tym – jak nieoficjalnie wiadomo – nazwisko obecnego prezydenta pojawia się w wyjątkowo negatywnym kontekście.

W tym miejscu warto przypomnieć, co o związkach Turowskiego i Komorowskiego pisał na swoim blogu na portalu Niezalezna.pl poseł do Parlamentu Europejskiego Ryszard Czarnecki. „Pan ambasador-minister pełnomocny Tomasz Turowski był i jest – jako jeden z nielicznych polskich dyplomatów – na «ty» z prezydentem Bronisławem Komorowskim”. Znajomość ta ma trwać – według Czarneckiego – od przynajmniej pięciu lat. „Tomasz Turowski wielokrotnie publicznie chwalił się, że wysokie stanowisko w naszej placówce w stolicy Rosji w lutym 2010 r. załatwiał dla niego ówczesny Marszałek Sejmu RP, obecny prezydent Bronisław Komorowski. Obaj panowie są zaprzyjaźnieni, mówią sobie po imieniu i utrzymywali również kontakty nie tylko służbowe, ale i towarzyskie poza gmachem na Wiejskiej w Warszawie” – dodawał Czarnecki.

Jak ujawnił w „Gazecie Polskiej” Aleksander Ścios , 15 kwietnia 2010 r., w piątym dniu żałoby narodowej, Tomasz Turowski jak gdyby nigdy nic brał udział w konferencji poświęconej „bohaterstwu żołnierzy radzieckich – wyzwolicieli”, zatytułowanej „Czyn narodu radzieckiego w Wielkiej Wojnie Ojczyźnianej 1941–1945”. Odbyła się ona w moskiewskiej Akademii Ekonomii i Prawa, słynącej z czołobitnego podejścia do tradycji ZSRR. Na zakończenie konferencji przystrojony okolicznościowym kotylionem Turowski pozował wraz z innymi uczestnikami do pamiątkowej fotografii. Zdjęcie umieszczono na stronie internetowej uczelni, przyozdabiając je ramką z symbolem sierpa i młota.

Biznesowe kontakty szefa kancelarii

O człowieku, który koordynował lot Prezydenta RP do Smoleńska i który w tajemniczych okolicznościach spotykał się z Rosjanami w moskiewskiej restauracji, warto powiedzieć coś więcej.
W lutym 2010 r. „Gazeta Polska” informowała, że Tomasz Arabski, szef kancelarii premiera, nabył w 2008 r. akcje przedsiębiorstwa, którego radzie nadzorczej przewodzi biznesmen Wojciech K., szef rady nadzorczej spółki akcyjnej Bomi (sieć delikatesów). Według „Rzeczpospolitej”, nazwisko K. pojawia się m.in. w aktach zabójstwa groźnego olsztyńskiego gangstera Dariusza R. „Rz” dotarła także do stenogramów rozmów zarejestrowanych przez CBŚ. Wynika z nich, że Wojciech K. szczególnie interesował się śledztwem w sprawie zamordowania Krzysztofa Olewnika. Kiedy w maju 2006 r. zapadła decyzja o przekazaniu akt sprawy Olewnika do Olsztyna, prowadzący ją prokurator Piotr Jasiński zadzwonił do biznesmena, mówiąc: „Mamy tę sprawę”.

„Wojciech K. to dawny rezydent Pruszkowa w Olsztynie. Bardzo niebezpieczny człowiek. Szanowany gangster” – powiedział w „Superwizjerze” TVN Jarosław S. ps. „Masa”, świadek koronny w sprawie gangu pruszkowskiego.

Z oświadczenia majątkowego Tomasza Arabskiego, które zostało złożone 25 marca 2009 r., wynika, że posiadał 11 500 akcji Bomi wartości 119 600 zł. W 2009 r. wysłaliśmy pytania do ministra dotyczące posiadanych przez niego udziałów, jednak nam nie odpowiedział.

Związki Arabskiego z Bomi i K. raczej nie są przypadkowe. „W lipcu 2008 r. spółka Bomi, której akcjonariuszem także jest dom maklerski IDMSA, postanowiła, że przejmie Rabat Pomorze” – pisała w październiku 2009 r. „Niezależna Gazeta Internetowa” . Co ciekawe – akcje Rabatu, które zamieniono potem na walory giełdowe Bomi, zaproponowano 35 prominentom ze świata biznesu, m.in. członkom zarządu giełdy i żonie Jacka Sochy, byłego ministra skarbu. „Wśród akcjonariuszy Rabatu, którzy stali się właścicielami akcji Bomi, jest wiele innych wpływowych osób. Na liście znalazła się też Dorota Arabska, żona Tomasza Arabskiego, szefa kancelarii premiera Donalda Tuska. Wkład akcji Rabatu Doroty Arabskiej wyceniono przy zamianie na 372 tys. zł” – ujawniła „Niezależna Gazeta Internetowa”.

Offline

 

#7 2015-11-04 06:28:28

Video-Lux

Administrator

Punktów :   

Re: Pan premier nie planuje udziału w pracach zespołu Macierewicza

Czy fakt, że Rosja ws. katastrofy swojego samolotu stosuje inne standardy niż w sprawie smoleńskiej można jakoś wykorzystać dla sprawy smoleńskiej?

Obecne wydarzenia pokazują zaniedbania polskiego rządu i niskie standardy polskich polityków, którzy nie byli w stanie wyegzekwować polskiej stronie należnych nam praw. To wynika z faktu, że ci ludzie nie mieli kompetencji, by rządzić Polską. Oni do rządów się nie nadawali już wcześniej. I nie zaczęli inaczej reagować ws. smoleńskiej nawet gdy doszło to tragedii malezyjskiego samolotu nad Ukrainą. Można było zmienić sposób działania i zacząć działać tak, jak Holendrzy, Malezyjczycy, Rosjanie. Polska strona mogą tak działać, zastosować swoje standardy. Jednak mieliśmy kapitulację polskiej władzy, widać było przyzwolenie na to, by Rosja robiła to, co jej się podoba.

http://wpolityce.pl/polityka/270475-mec … asz-wywiad

Offline

 

#8 2015-11-04 06:40:11

Video-Lux

Administrator

Punktów :   

Re: Pan premier nie planuje udziału w pracach zespołu Macierewicza

Na anglojęzycznej wersji kremlowskiego portalu informacyjnego SPUTNIK News pojawił się artykuł o katastrofie samolotu na Synaju. W tekście cytowany jest egipski ekspert ds. katastrof lotniczych, który podejrzewa zamach terrorystyczny. Ekspert mówi o silnym wybuchu. Na to wskazywałaby duża liczba część ciał pasażerów. Dokładnie tak, jak pod Smoleńskiem...

"Duża liczba części ciał może wskazywać na potężną eksplozję, która miała miejsce zanim samolot uderzył w ziemię" - powiedział w rozmowie ze SPUTNIK News egipski ekspert medycyny sądowej, który badał ciała ofiar samolotu A321.

Dokładnie tak samo było po katastrofie smoleńskiej. Wówczas jednak na możliwość wybuchu będącego skutkiem zamachu wskazywano niezwykle rzadko, a nigdy ze strony polskiego rządu czy rosyjskiej. Moskwa od razu wykluczyła taki scenariusz końca TU-154M.

Skąd te różnice w podejściu?..



http://www.fronda.pl/a/rosjanie-mowia-o … 59783.html

Offline

 

Stopka forum

RSS
Powered by PunBB
© Copyright 2002–2008 PunBB
Polityka cookies - Wersja Lo-Fi


Darmowe Forum | Ciekawe Fora | Darmowe Fora